Skip to main content

Depozyty bankowe są uważane za relatywnie bezpieczne, ale czy w dobie rosnącej inflacji to najlepsze rozwiązanie? Po zakończeniu lokaty bankowej niewątpliwie zapisana na rachunku kwota się zwiększy (nominalnie), ale czy to oznacza, że faktycznie zarobiliśmy? Czy może jednak warto spróbować czegoś innego?

Tak, oszczędzam!

Jak pytam klientów czy oszczędzają to spora grupa twierdzi, że tak. Jednak większość z nim ma na myśli depozyty bankowe. Zarówno lokaty terminowe jak również konta oszczędnościowe. Jednak oprocentowanie na nich rzadko kiedy przekracza 2% w skali roku. Oczywiście trafiają się super oferty, promocje itp. na których można liczyć nawet na ponad 3%. Z taką sytuacją mieliśmy po ostatnim „krachu” (publikacja w Gazecie Wyborczej stenogramu z „rokowań” szefa KNF z właścicielem jednego z banków). Wystraszeni klienci masowo ruszyli do placówek Getin Noble Banku oraz Idea Banku, aby wycofywać depozyty. Banki te zareagowały podniesieniem oprocentowania lokat do poziomu prawie 4%. Inna grupa klientów od razu to wykorzystała i przekierowała tam swoje oszczędności. W końcu gwarancje BFG obejmują wszystkie depozyty w 100% do kwoty równowartości 100.000 euro.

Obecnie oferowane tam lokaty (np. HIT w Idea Banku) dają już „tylko” 3,5% (stan na 15 lutego 2019 r.) na 3 miesiące. Sytuacja uległa normalizacji. Można więc się spodziewać, że oprocentowanie będzie jeszcze spadać w kolejnych miesiącach. Jednak w większości banków depozyty są oprocentowane na 2% lub nawet mniej. Pod tym względem konta oszczędnościowe (możliwość dowolnego wpłacania i jedna bezpłatna wypłata w miesiącu) oferują jeszcze mniej, gdyż zwykle poniżej 1% w skali roku.

Nominalnie to zawsze zysk, ale do czasu kiedy porównamy te wartości z tym co ostatnio ogłosił GUS.

W skrócie, inflacja (dokładnie: średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych) w 2018 r. wyniosła 101,60% w stosunku do 2017 r. Oznacza to, że ceny wzrosły o 1,6%.

W tym momencie z naszego zysku robi się już jedynie „zysk” (nominalny). Na większości lokat oraz prawie na wszystkich kontach oszczędnościowych relatywnie tracimy. Wartość pieniądza w czasie się zmienia i niestety jego siła nabywcza maleje…

Podatek od zysków kapitałowych

Samo odniesienie oprocentowania depozytów do oficjalnego poziomu inflacji to jednak za mało. W tabelach banki podają oprocentowanie w skali roku w wartości brutto. Nie ma łatwo i od naliczonych odsetek musimy jeszcze zapłacić 19% podatku.

Najlepiej wygląda to na liczbach:

  • lokata terminowa na 100.000 zł,
  • okres 3 miesiące,
  • oprocentowanie 2% (w skali roku).

Odsetki wyliczamy w następujący sposób [(100.000 zł x 2%) / 4] x (1 – 0,19) = 405 zł (netto). Czyli po 3 miesiącach (dokładnie 90 dniach) na rachunku będziemy mieli 100.405 zł. Ale załóżmy, że pieniądze nadal nie są nam potrzebne i „rolujemy” depozyt (z kapitału i odsetek tworzymy kolejną lokatę na taki sam okres).

Po 6 miesiącach na rachunku będziemy mieli 100.812 zł, po kolejnych trzech 101.220 i po roku 101.630 zł. Można tutaj zauważyć „magię” procentu składanego. Po każdym kwartale skapitalizowane odsetki również były oprocentowane (dawały zysk). Dlatego też naliczone odsetki były wyższe niż gdybyśmy od razu założyli lokatę na 12 miesięcy.

W tym przypadku: (100.000 zł x 2%) x (1 – 0,19) = 1620 zł. Różnica nie jest duża (10 zł), ale gdyby okresów było więcej i proces oszczędzania trwał dłużej, wtedy procent składany byłby jeszcze bardziej widoczny. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że po każdym zakończeniu okresu lokaty potrącany jest podatek od zysków kapitałowych (19%).

Fundusze jako alternatywa

Alternatywą dla depozytów bankowych są niektóre rodzaje funduszy inwestycyjnych. Jeżeli ktoś jest nastawiony jedynie na oszczędzanie, liczy się dla niego przede wszystkim bezpieczeństwo to może skorzystać również z oferty towarzystw funduszy inwestycyjnych (TFI). Fundusze inwestujące w papiery skarbowe oraz obligacje (w wyłączeniem lub minimalnym udziałem korporacyjnych) mogą być uznawane jako rozwiązanie alternatywne lub uzupełniające.

Większość klientów, z którymi się spotykam, oczekuje rozwiązania:

  • w 100% gwarantowanego (brak możliwości nominalnej straty),
  • bardzo płynnego (możliwość wycofania bez straty),
  • i najlepiej aby zysk to „chociaż” 6-8% w skali roku.

Takie produkty finansowe NIE istnieją. Jeżeli czasem ktoś twierdzi inaczej niestety zwykle kończy się to katastrofą z rodzaju Amber Gold lub ostatnio obligacji Getback.

Depozyty bankowe są bezpieczne i płynne jednak ich „zysk” jest zwykle iluzoryczny (w całości lub chociaż w części „pożera” go inflacja).

Można liczyć nawet na kilkadziesiąt procent zysku w skali roku.  Rozwiązanie chociaż będzie płynne z pewnością nie da bezpieczeństwa, że na pewno na tym nie stracimy. Generalnie im wyższy potencjalny zysk tym większa szansa na stratę (szczególnie w krótkim okresie). W miarę sensowny zyskowne (jednak nie zawsze i nie każde) są inwestycje w nieruchomości. Tutaj jednak trudno mówić o płynności. Zazwyczaj to inwestycje na wiele lat z dość wysoką kwotą konieczną do wejścia na rynek oraz wymaganymi do poniesienia kosztami (np. notarialnymi).

Podatek w funduszach

Inwestycja w fundusze (bez znaczenia czy bezpieczne czy te bardziej ryzykowne) ma jeszcze jedną zaletę. Podatek zapłacimy dopiero po zakończeniu (fizycznej wypłacie środków, umorzeniu jednostek) trwania inwestycji. Oznacza to, że cały czas możemy obracać wypracowanym przez fundusz zyskiem. Co więcej wiele TFI oferuje swoje fundusze w opcji „pod parasolem”. Polega to na tym, że zamiana jednostek uczestnictwa jednego funduszu na inny nie wiąże się z koniecznością naliczenia i zapłacenia podatku od zysków kapitałowych.

Który fundusz wybrać?

Wbrew pozorem nie jest to takie proste. Każdy inwestor ZANIM zacznie inwestować w fundusze powinien wykonać ankietę dotycząca adekwatności produktu. Należy w niej odpowiedzieć m.in. na pytania o planowany okres inwestycji, skłonność do ryzyka, znajomości rynku funduszy itp…Jeżeli wynik ankiety wskaże, że fundusze są dla ciebie nieadekwatne to nie inwestuj, zostań przy depozytach bankowych, być może fundusze nie są dla ciebie?

Natomiast jeżeli ankieta pokaże, że odpowiadasz kryteriom inwestora, wtedy pozostaje wybór konkretnych funduszy. Tutaj do wyboru jest zwykle kilka strategii. Są one zamieszczane na stronach internetowych TFI lub firm pośredniczących w ich sprzedaży. Najbardziej popularnym jest SFI mBanku, jednak są takie, które oferują również coś więcej. Z bardzo ciekawą i konkretną wartością dodaną spotkamy się np. w Starfunds. Oprócz ww. ankiet i dobierania portfela oraz sugestii dotyczących inwestowania mamy tam również możliwość wzięcia udziału w cyklicznym webinarze. Podczas wydarzenia możesz wysłuchać komentarz nt. aktualnej sytuacji na rynkach. Oraz np. z jakiego powodu zostały zaproponowane zmiany w portfelach. Jednak dla mnie największą wartością jest możliwość zadania pytań on-line doradcy inwestycyjnemu. Wszelkie wątpliwości, brak zrozumienia określonych mechanizmów rynkowych itp…Wszystko na bieżąco jest wyjaśniane przez profesjonalnego specjalistę z branży.

Wnioski

Jeżeli do tej pory korzystałeś jedynie z depozytów bankowych i chciałbyś spróbować czegoś innego to zachęcam do zapoznania się i wypróbowania funduszy inwestycyjnych. Często wystarczy nawet 50 lub 100 zł (jednorazowo, nie ma tutaj obowiązku stałych wpłat!), aby rozpocząć swoją „przygodę” z tego rodzaju inwestycjami. Nie ma obowiązku systematycznych wpłat, wpłacasz ile możesz i kiedy chcesz. Oczywiście wcześniej zbadaj adekwatność i odpowiednio dobierz portfel do swoich potrzeb. Pamiętaj również, że pomimo tego iż najbezpieczniejsze fundusze pieniężne i skarbowe dają wyższy zysk niż większość depozytów to jednak NIE jest to zysk bez ryzyka!

Masz pytania, śmiało zadaj pod tekstem, na wszystkie postaram się odpowiedzieć.

Robert Sierant

 

 

 

Zostaw komentarz