Skip to main content

Czy jest już decyzja”? Napisał klient sms-a do doradcy o 2.00 w nocy w sobotę…to nie taki rzadki przypadek. Ale generalnie jak wygląda współpraca klienta z doradcą (ekspertem) finansowym? I dlaczego warto mieć taką osobę, która pomoże w każdej sytuacji związanej z finansami oraz (często ubezpieczeniami)?

Dlaczego doradca?

Panie mają ulubionych fryzjerów, panowie mechaników samochodowych itp. A jeżeli chodzi o finanse to niestety sytuacja wygląda dość kiepsko. Wnioski w przypadkowych bankach, ubezpieczenia zwykle w internecie. W razie pytań, wątpliwości brak jakiejkolwiek pomocy tylko szukanie rozwiązań na forach internetowych. Wyjaśnianie szczegółów na infoliniach, na czatach z botami. Kto próbował, ten wie. Dlaczego nie mieć jednej osoby „od wszystkiego” co związane z finansami? Kredyt hipoteczny, leasing na auto, a nawet polisa na życie lub NNW dla dziecka. To tylko wybrane usługi finansowe, z którymi ekspert (żywa osoba) może pomóc.
Poza tym oczywiście sytuacje z rodzaju: „przyszło pismo z banku”, trzeba podpisać jakiś aneks, są jakieś niejasności w umowie kredytowej itp…Od tego wszystkiego także jest profesjonalny ekspert finansowy. Nie na zasadzie kredyt uruchomiony i koniec współpracy. Liczą się relacje, zaufanie i długofalowa współpraca z osobą, która zna sytuację Twoją i rodziny. Profesjonalista wie wiele i może tę wiedzę, w Twoim interesie, wykorzystać. Bo jak można pomóc osobie, która na forum napisze: miałam ratę 1200 teraz „skoczyła” na 1600 i bank proponuje aneks na stałe oprocentowanie 8%, co mam robić? Czy ktokolwiek odpowiedzialny jest w stanie cokolwiek pomóc (mając tak niewiele informacji)? Gdyby pytająca zwróciła się o pomoc do swojego doradcy to z pewnością mogłaby uzyskać pomoc i jakąś wskazówkę…i to bez tłumaczenia się na publicznym forum lub na tzw. privie.

Ustalcie warunki współpracy

Warunki współpracy ustalacie od razu, na początku. Kiedy możesz się spotkać z doradcą (pracownikiem) z banku, kiedy zadzwonić, kiedy odpisze na email itd… to jasne, bo zwykle w godzinach pracy tegoż banku. Zwykle, gdyż są oczywiście wyjątki. Wszystko to kwestia dogadania pomiędzy klientem a tymże pracownikiem. Jednak skoro pracownik banku otrzymuje głównie pensję (+ może mieć jakieś prowizje/nagrody/premie za sprzedać, wyniki) to dlaczego miałby świadczyć jakieś usługi po godzinach pracy. Wszystko zależy od formy zatrudnienia i tego jak bardzo jest on z danym bankiem związany. Czy jest bardziej jak „urzędnik” czy raczej jak doradca zewnętrzny/mobilny, któremu również bardzo zależy na wyniku?

Zazwyczaj (ale nie można generalizować) ekspert finansowy reprezentujący pośrednika (firmę) będzie bardziej elastyczny. Warunki współpracy jednak należy sobie ustalić już na początku. Aby nie było jakiś niedomówień. Przykładowo moje zasady działania są takie, że np. telefony odbieram (lub oddzwaniam) w godzinach 9-20 w dni robocze, na emaile odpisuję asap (tak szybko jak to możliwe), ale raczej nie w nocy.

Jak ja to robię

Takie rzeczy ustala się indywidualnie. Jestem mobilnym ekspertem, mogę się umówić z klientem wtedy kiedy mu pasuje, w biurze, u niego (dom, praca) lub poprzez video rozmowę. Wszystko zależy od indywidualnego przypadku. Są sprawy pilniejsze i takie, które serio mogą poczekać i krzywda się nikomu nie stanie. Co do zasady prawie wszystko daje się teraz załatwić na odległość. Omówić telefonicznie, wypełnić zdalnie, klient jedynie podpisuje podpisane dokumenty i jest umawiany do (wybranej przez siebie) placówki banku.

Druga kwestia to telefon. Co do zasady NIGDY nie korzystam z niego w czasie spotkań z klientami. Czyli nie przerywam rozmowy, aby odebrać, odpisać etc…To nieeleganckie i informuję już o tym w czasie pierwszego spotkania. Jak skończę to oddzwaniam, odpisuję na smsy. Zwykle po kilkunastu, kilkudziesięciu minutach. To, że ktoś w tym czasie wykona do mnie 20 połączeń naprawdę nie pomaga, wzbudza jedynie niepotrzebną irytację, przecież widzę, że dzwonił już po jednym połączeniu.

Tak samo wygląda sprawa z sms-ami. Wyobraźcie sobie, że rozmawiacie z doradcą nt. swojego kredytu, a on co chwilę „grzebie” w telefonie, odpisuje, odbiera itd…czy nie byłoby to wkurzające? W czasie spotkania doradca powinien w 100% poświęcić swój czas dla osób, z którymi rozmawia. Oni powinni widzieć, że są najważniejsi i ważna jest (w tym czasie) jedynie ich sprawa.

Tego nie róbcie

Dlatego też (wracając do sytuacji z początku tekstu) nie dzwońcie po nocach, nie męczcie w czasie niedzielnego obiadu. Naprawdę jeżeli w Waszej sprawie wydarzy się coś istotnego (decyzja, warunki do spełnienia, braki itp…) to doradca Was o tym niezwłocznie poinformuje. Pamiętajcie, jak nie dostaniecie kredytu to doradca nie otrzyma swojej prowizji! Jemu również musi zależeć, jeżeli nie to być może nie trafiliście do właściwej osoby?

Spotykam się z sytuacjami, że klienci narzekają na swoich doradców „bo nie było z nim kontaktu” albo „najpierw ok, a później się nie odzywał”. I po nitce do kłębka wychodzi na to, że męczyli go nocnymi sms-ami, wydzwaniali po kilkanaście razy dziennie. Pomimo tego, że ich uprzedził iż jest na szkoleniu, ma spotkanie itp…nie ma to sensu. Ustalajcie (i doradcy i klienci) zasady współpracy już na początku. Nikt nie będzie się czuł ignorowany, pomijany…

Pamiętajcie, eksperci finansowi też mają prawo do spędzania czasu z rodziną, spokojnego wieczoru lub obiadu bez telefonu pod ręką. Wyobraźcie sobie, że to Was ktoś wielokrotnie „atakuje” pomimo tego, że uprzedziliście iż na decyzję trzeba kilka dni poczekać. I obiecaliście, że będziecie na bieżąco informować o procesie…

Kliencie – odpowiadaj!

Wszystko co powyżej działa również i w drugą stronę. Co jeżeli klientowi bardzo zależy na czasie, ale nie odbiera telefonu, nie reaguje na emaile i smsy. Proces kredytowy nie będzie się posuwał do przodu. Jeżeli nie dostarczycie analitykowi tego co jest wymagane do uzyskania decyzji, umowy lub uruchomienia to tego nie będzie. Wiele dokumentów doradca sam może „załatwić” np. materiały od dewelopera, odpisy z KW itp…Jednak są takie, które w szczególności klient musi również podpisać. Jeżeli potrzebne dokumenty nie zostaną uzupełnione to niestety cel (decyzja, wypłata) nie zostanie osiągnięty.

Jeżeli doradca widzi, że klientowi zależy coraz mniej (albo wcale) to nie powinno być zaskoczeniem, że również i on większą uwagę skupi na innych tematach, którymi się zajmuje. Zwykle w procesie ma kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt wniosków. To ogrom pracy, wymaganego zaangażowania, czasu, skupienia…

Umowa brokerska

Eksperci finansowi są wynagradzani przez banki (ubezpieczalnie itp.) i zazwyczaj to w zupełności wystarczy. Jednak zdarza się, że ekspert wykonuje dla klienta dodatkowe czynności, takie które są niestandardowe. Lub procesuje wniosek w instytucji, która mu nie zapłaci. W takim wypadku może również wystąpić tzw. umowa brokerska. Osobiście nie stosuję takiego rozwiązania (przy procesie kredytowym) czyli u mnie klient nie płaci. Nie podpisuje ze mną umowy, nie wystawiam ma faktury. Wynagrodzenie, które otrzymam z banku jest wystarczające. Ale skoro klient i ekspert ustalili inne warunki (np. powiązane z bezpośrednim wynagrodzeniem) to nie uważam, że jest to coś złego. Jednak trzeba od razu i jasno ustalić kto, za co i ile płaci. Aby później nie było jakiegoś nieporozumienia.

 

Jesteś zainteresowany, zainteresowana współpracą? Jeżeli poszukujesz osoby, która skutecznie i fachowo zajmie się Twoimi finansami to serdecznie zapraszam do kontaktu. Nie tylko finansowanie (kredyty, leasingi itp.) a także ubezpieczenia (wszelkie) jak również inwestycje. Pełen zakres znajdziesz na mojej stronie internetowej.

Robert Sierant

 

2 komentarze

  • Krzysiek pisze:

    Ubezpieczenie nieruchomości próbowałem kiedyś załatwiać z „doradcą”. Chciałem zwykłe najprostsze j najtańsze ubezpieczenie samych murów, to co wymaga bank. Ile się musiałem jemu natłumaczyć że NIE, NIE CHCĘ jakichś dodatkowych ubezpieczen na wypadek gdyby mój syn stłukł sąsiadowi okno piłką, mój pies pogryzł sąsiadkę a w razie pożaru spłonęłyby wszystkie meble. Dramat. Kupiłem przez stronę internetową, zapłaciłem naprawdę grosze i mam to co chciałem a nie dodatkowo w pakiecie 1000 zbędnych dodatków za kwotę trzykrotnie wyższa niż samo wymagane przez bank ubezpieczenie.

    • Wszystko się zgadza. Doradca powinien klientowi pokazać różne opcje (również od szkód wyrządzonych przez syna, psa itp.). Klient ma to dostać i odpisać, że NIE CHCĘ. Dopiero wtedy DF robi taką polisę jaką sobie życzy klient. A dlaczego? Bo jak pies lub syn wyrządzi jakąś szkodę, to tenże klient potrafi donieść (złożyć reklamację na doradcę), że doradca mu nie powiedział iż od takich ryzyk można się ubezpieczyć. A gdyby on wiedział to by się ubezpieczył i teraz nie musiałby płacić. A teraz robi się APUK (analizę potrzeb ubezpieczeniowych klienta) i wszystko jest jasne.

Zostaw komentarz