Skip to main content

Napisał do mnie dość mocno rozżalony (postawą banku) klient. Otóż kilkanaście lat temu, wraz z (byłą obecnie) żoną nabył nieruchomość na kredyt hipoteczny. Przez kilka lat mieszkali w niej razem, ale sytuacja w ich życiu się zmieniła i postanowili się rozstać. Ex żona wyruszyła „w świat” a on został w mieszkaniu i zobowiązał się do spłaty rat wspólnego (cały czas) kredytu.
Niestety nie wiemy czy taka sytuacja (nadal wspólny kredyt) pozostała przez ich zaniedbanie czy może nikt z nich nie miał zdolności kredytowej na przejęcie całego zobowiązania. Jak wiadomo, dla banku, rozwód tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Kredyt jest zobowiązaniem solidarnym i nawet tego rodzaju sytuacje nic tutaj nie zmieniają. Oczywiście o ile kredytobiorcy czegoś sami z tym nie zrobią.

Całkowita spłata kredytu…niemożliwa!

Pan Stanisław spłacał kredyt przez kilka lat, ale ostatnio rata mocno mu wzrosła (poza tym coraz mniej kapitału w racie, dlaczego tak się dzieje opisałem TUTAJ) dlatego postanowił całe zobowiązanie spłacić z posiadanych oszczędności. Wyliczył bowiem, że jego zysk z potencjalnej inwestycji byłby mniejszy niż korzyść z wcześniejszej spłaty tego zobowiązania.

Skontaktował się z bankiem i okazało się, że dyspozycję całkowitej spłaty mogą zlecić tylko wszyscy kredytobiorcy łącznie. Mają się razem stawić w placówce banku! Niestety w omawianej sytuacji jest to niemożliwe. Kredytobiorca nie ma bowiem żadnego kontaktu z byłą żoną. Nawet podejrzewa, że od wielu lat przebywa ona za granicą.

Czyli klasyczne „niedasię”. Złożył reklamację i otrzymał odpowiedź, że skoro nie mogą udać się do placówki razem to powinien uzyskać od drugiego kredytobiorcy stosowne upoważnienie (do wydania dyspozycji). Co jak wiemy również jest w tym przypadku niemożliwe.

Pomysł klienta

Kredytobiorca zatem „obraził się” na bank i skoro ten nie chce jego pieniędzy to postanowił zaprzestać spłacania rat. Pomysł wyglądał następująco: nie będę spłacał rat, bank mi wypowie umowę kredytu, wezwie mnie do całkowitej spłaty i wtedy będę mógł całość spłacić i po temacie. Pomysł interesujący, ale niestety ma znacznie więcej minusów niż plusów. Oczywiście jest to jakaś opcja, bo bank faktycznie wypowie umowę kredytu i da klientowi np. 30 dni na uregulowanie zobowiązania. Tak naprawdę to nie będzie go interesowało kto tę kwotę wpłaci. Zamiast egzekucji spłać dług.

Niestety minusów jest więcej. Przede wszystkim wszelkie opóźnienia w spłacie będą widoczne na raporcie z BIK. Banki wypowiadają umowy kredytu zwykle po trzech niezapłaconych ratach (info na ten temat jest w umowie kredytu). Oznacza to, że opóźnienie w spłacie wyniesie już ponad 90 dni. W BIK status czerwony! Oczywiście taki kredytobiorca będzie miał zniszczoną historię kredytową na kolejne 5 lat licząc od momentu całkowitej spłaty kredytu. Jak usuwać takie wpisy napisałem w TYM tekście. Jednak jest mało prawdopodobne, aby można było zastosować opisane w nim rozwiązania.
Cała ta sytuacja dotknie nie tylko Pana Stanisława, ale również jego ex żony. Ona nadal jest współkredytobiorcą i historia spłacania rat (których kobieta nie spłaca na podstawie ustnej umowy z ex mężem) będzie również widoczna na jej raporcie. Może być zupełnie nieświadoma tej sytuacji. Być może kiedyś wróci do Polski, zechce uzyskać finansowanie i okaże się, że jest to niemożliwe.

Rozwiązanie sprawy

Pierwszy pomysł, aby pomóc był taki: odnaleźć numer rachunku kredytowego na umowie i tam dokonać spłaty pozostałego kapitału. Jednak takiego rachunku w umowie kredytowej ponoć nie ma. Bank sam sobie pobiera ratę z konta osobistego, a zadaniem kredytobiorcy jest jedynie zapewnić na nim środki na pokrycie rat. Czyli wpłata całości na ror nic nie da, bo bank nadał pobierałby sobie raty z konta, zgodnie z harmonogramem. A przecież nie o to chodzi.

Skontaktowałem się z bankiem (support dla ekspertów i koordynator) i podpowiedź była taka, aby zlecić spłatę „prawie całego” kapitału kredytu, tak aby została jedynie jedna rata. Jeżeli jednocześnie (przy nadpłacie) zostanie skrócony okres kredytowania to miesiąc później Pan Stanisław spłaci ostatnią ratę i jego „przygoda” z tym bankiem się zakończy. Ale aby to zrobić konieczny jest dostęp do bankowej aplikacji. Czy nasz bohater ją ma? Nie wiadomo. Jeżeli ma to sprawa załatwiona, a jeżeli nie to dobrze aby ją założył. Założenie jest takie, że będzie to możliwe w pojedynkę. Niestety, ale tego już się nie dowiem, gdyż pracownicy banku nie będą ze mną rozmawiać nt. klienta, którym się nie zajmowałem. Poza tym to obsługa posprzedażowa, którą się eksperci finansowi nie zajmują. Oczywiście możemy spróbować pomóc, ale to od dobrej woli osób z banku będzie zależało czy będziemy mogli być skuteczni…

Może miałeś inną sytuację związaną z obsługą bankową? Prośby, groźby i reklamacje nic nie dają i już nie wiesz co jeszcze możesz zrobić. Zawsze możesz poprosić o pomoc swojego doradcę finansowego lub ew. napisać do mnie.

Robert Sierant

Zostaw komentarz