Skip to main content

Wraz z kredytami banki oferują swoim klientom różnego rodzaju ubezpieczenia. Ale czy klient musi się na nie decydować? Czy są obowiązkowe? I co w przypadku, gdy opłacone przez klienta ubezpieczenie…nie istnieje?

Zwróciła się do nas jedna z Czytelniczek, Pani Justyna. Sytuacja wyglądała dość standardowo. Podpisała umowę z deweloperem, wpłaciła zadatek i zaczęła szukać sobie banku. Zrobiła rozeznanie w ofertach i jej wybór padł na jeden z nich. W jej mniemaniu ten z najciekawszą propozycją.
Udała się do banku, ale okazało się, że to jednak firma pośrednicząca, która dość ściśle współpracowała z wybranym bankiem. Finalnie wniosek (tylko jeden!) został złożony przez pośrednika. I tutaj tak naprawdę zaczęło się robić ciekawie.
Jednak z usługi pośrednika warto korzystać, więcej o tym w tekście.

Albo pakiet albo negat

I tutaj doszło do sytuacji dość ciekawej aczkolwiek niestety nie takiej rzadkiej. „Musi pani skorzystać z konta i ubezpieczenia gdyż w przeciwnym wypadku decyzja będzie negatywna”. Dla przypomnienia. Pamiętajcie, że bank może klientom proponować oferty promocyjne czyli w pakiecie również polisa, konto, nawet karta kredytowa. Jednak nie może to być przymus! Prawda jest jednak taka, że z ofert standardowych bardzo rzadko klienci korzystają. Powodem są właśnie koszty. Bo jeżeli np. rata „czystego” kredytu to 2500 zł a takiego w pakiecie np. 2200-2300 zł to przecież nie ma się nad czym zastanawiać. Szerzej na ten temat pisałem tutaj.

Mimo wszystko poproście doradcę o jedną i drugą ofertę. A jeżeli będzie twierdził, że coś musicie (bo bez się nie da) to wystarczy domagać się przekazania takiej informacji na piśmie np. emailem. Bo co innego wprowadzać w błąd na żywo lub przez telefon a co innego napisać to. Zostanie „twardy” dowód.
Nasza Czytelniczka przyjęła ofertę „obowiązkową”. Wpłaciła już przecież zadatek. Jego utrata byłaby przecież dość bolesna. I tutaj dochodzimy do drugiego problemu. Wniosek u pośrednika, ale dlaczego tylko w jednym banku? To narażanie się na niepotrzebne ryzyko i ograniczanie sobie pola manewru.
Oczywiście, jak ktoś się uprze to idzie do banku X, składa wniosek i czeka na decyzję. Ale u pośrednika? 2-3 wnioski to standard, poza tym to pośrednik o wszystko zadba. Klient ma dostarczyć dokumenty oraz podpisać się na wnioskach, które oczywiście wcześniej świadomie wypełni. Ekspert jest od tego, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości.

Dlatego też nie popełniajcie tego błędu. Nie ograniczajcie się do jednego banku. Tak naprawdę to warto, a nawet trzeba mieć wybór i to po decyzji. Oczywiście pomijam te sytuacje, w których oferta jest możliwa tylko w jednym, konkretnym banku. Wtedy składanie wniosków w innych zwyczajnie jest niecelowe.

Bezumowny debet?

Pani Justyna zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt jej „współpracy” z bankiem. Otóż skorzystała z polisy bankowej (gdyż wg doradcy musiała i przecież sama o to wnioskowała na wniosku kredytowym). Dlatego też chciała dowiedzieć się na temat tego ubezpieczenia coś więcej. Skoro płaci to za co? I tutaj zaczęło się robić ciekawie. Po pierwsze za polisę zapłaciła „z góry”. Tylko, że wyglądało to dość dziwnie. Bank naliczył składkę, pobrał kwotę z konta (nowego więc pustego) i dopiero pokrył ją kwotą z kredytu. Była zgoda na opłacenie polisy, ale nie na debet w koncie. Może to i drobiazg, ale naszej Czytelniczce się to mocno nie spodobało. Napisała reklamację do banku i poprosiła o wyjaśnienie tej sytuacji.

Niestety odpowiedź nie była satysfakcjonująca. Co do zasady bank debet (bezumowny) powinien zgłosić w do BIK. Jednak tutaj sam go spowodował więc info o zdarzeniu nie trafiło do bazy. Niby wszystko w porządku, a jednak ta sytuacja nie była standardowa. Jeżeli klient ma kredytowaną jakąś dodatkową usługę to bank (najczęściej) najpierw przelewa na jego konto stosowną kwotę i następnie (na podstawie pełnomocnictwa) pobiera ją i opłaca np. składkę ubezpieczeniową.

Ubezpieczenie, którego…nie było

Sytuacja z polisą wzbudziła niepokój i p. Justyna postanowiła ją wyjaśnić. A zatem poprosiła bank o polisę oraz dokumenty związane z ubezpieczeniem. I tutaj okazało się, że bank ich wydać nie chce. Powinno nie być z tym żadnego problemu. W innych bankach klient otrzymuje i polisę (z cesją na bank) i OWU i nawet info nt. procedury odstąpienia od polisy oraz jakie to może wywołać konsekwencje. Zwykle takie info znajdziesz w umowie kredytowej oraz ew. warunkach promocji.
A tutaj? Bank nie dość, że nie wydał polisy i OWU przy umowie kredytowej to jeszcze odmówił ich wydania na wyraźne żądanie kredytobiorcy i rzekomego ubezpieczającego. Co ciekawe, Pani Justyna zwróciła się również z zapytaniem do ubezpieczyciela i okazało się, że ten o jej polisie nic nie wie. Jak to możliwe? Klientka złożyła zatem reklamację i poprosiła o wydanie dokumentów oraz podanie podstawy pobrania składki ubezpieczeniowej.

Bank kolejny raz odmówił wydania dokumentów, określił jednak, że klientka została o ubezpieczeniu poinformowana, zgodziła się na nie i dlatego składka była należna. Taka odpowiedź nadal była daleko niewystarczająca. Skoro bank nie chciał przedstawić polisy to sprawa została skierowana do rozpatrzenia przez Arbitra bankowego.
Z dokumentów przedstawionych Redakcji przez p. Justynę wynika, że Arbiter bankowy uznał skargę za zasadną. Bank zatem musiał zwrócić jej pobraną składkę z odsetkami oraz poniesione przez nią koszty arbitrażu.

Wnioski

Banki mają prawo oferować klientom (w pakietach) także ubezpieczenia. Najpopularniejsze to polisy na życie (dożycie), od chorób, wypadków, niezdolności do pracy, a także nieruchomości (będącej przedmiotem zabezpieczenia kredytu). Jednak powinny także wydawać klientom polisy, OWU, czasem nawet przeprowadzać krótkie ankiety (polisy na życie). Kredytobiorca musi bowiem wiedzieć w jakich sytuacjach polisa zadziała a kiedy nie.

Natomiast w omawianym przypadku zapłacona składka (przez klientkę) była, ale polisa zwyczajnie nie istniała. Bank zatem pobrał składkę i zatrzymał ją dla siebie!

Dlatego też jeżeli również zapłaciłeś składkę jw. to sprawdź czy faktycznie byłeś ubezpieczony. Składka mogła być pobrana jednorazowo lub podwyższać marżę. A płacona przez kilka lub kilkanaście miesięcy, to zwykle kwota liczona w tysiącach. Bank nie powinien swoich klientów w ten sposób „naciągać”. W omawianym przypadku nie da się tego inaczej określić.

Jesteś w podobnej sytuacji? Masz wątpliwości odnośnie podpisanej w bankiem umowy? Zapraszam do bezpłatnej konsultacji.

Robert Sierant

Zostaw komentarz